Nie każdy z nas jest w naturalny sposób uporządkowany. Ba, większość z nas ma niestety pociąg w kierunku chaosu i zrobienie porządków jakichkolwiek i w czymkolwiek wymaga od nas ogromnej mobilizacji. Nie jest łatwo zabrać się do sprzątania domu, odkurzania i wyrzucania niepotrzebnych rzeczy. Jeszcze trudniej zmierzyć się z finansowych chaosem. Od czego zacząć?
1. Uczciwy rachunek sumienia
Wbrew pozorom, życie od pierwszego do pierwszego wymaga sporej gimnastyki umysłowej i wcale nie jest łatwe. W końcu trzeba radzić sobie nawet wtedy, gdy konto świeci pustakami, a przed nami jeszcze kilka dni do wypłaty wynagrodzenia. Jeśli tak żyjesz, to znaczy, że potrafisz okresowo zacisnąć pasa i zrezygnować z pewnych wydatków. Co w takim razie blokuje cię, aby po prostu zarządzać swoimi pieniędzmi? Może zbyt często wypłacasz gotówkę z bankomatu, sięgasz bezmyślnie po kartę kredytową, a może zbyt często ulegasz zachciankom? Zatrzymaj się na moment i pomyśl.
2. Budżet domowy
Początek jest banalnie prosty. Wystarczy kartka i długopis. Teraz już tylko dwie rubryki. Po jednej stronie wpisujesz swoje dochody, a po drugiej wydatki. Jeśli do tej pory żyłeś na pograniczu chaosu, pierwsze strona jest prosta: pensja, świadczenia socjalne, dochody z inwestycji itp. Druga natomiast stanowi wyzwanie. Zacznij od opłat stałych, a potem po prostu przyjmij w miarę uczciwe założenie wydatków na artykuły podstawowe: żywność, chemię, kosmetyki, ubrania, przyjemności. Odejmij kwotę wydatków od dochodów i zerknij na kartkę. Jesteś na plusie? Masz potencjał, tylko zacznij z niego korzystać.
3. To za trudne, skorzystaj ze skrótu
Dobrze, wyzwanie było zbyt duże, bo naprawdę nie wiesz, ile pieniędzy potrzebujesz, aby zrobić codzienne zakupy. W takim razie skrót dla leniwych. Ponownie spisujesz dochody, tu powinno być łatwo i sprawdzasz, ile ci zostało. Teraz dzielisz tę kwotę przez 30. Tyle jest dni w miesiącu i już wiesz, jaki jest twój limit. Tylko nie ciesz się, że to spora kwota. Przecież raz na jakiś czas czekają cię większe wydatki. Przynajmniej raz w roku opłacasz ubezpieczenie auta, jedziesz na wakacje czy opłacasz zieloną szkołę dziecka. To spore kwoty, postaraj się je zliczyć w skali roku i podziel sumę przez dwanaście. Tyle miesięcznie musisz odjąć od sumy dziennych wydatków, aby wiedzieć, ile możesz wydać każdego dnia.
4. Konsekwencja
Pozostaje już tylko pilnowanie planu i śledzenie przecieków. W środę starczyło ci 30 złotych, a w czwartek to zdecydowanie zbyt mało? Dlaczego? Może zupełnie bez potrzeby wypiłeś kawę w drodze do pracy, a może kwota dziennego limitu to po prostu zbyt mało? Budżet został niedoszacowany, czy pieniądze nadal wypływają na zaspokojenie niepotrzebnych fanaberii? Szukaj oszczędności i wyeliminuj codzienne, a zbędne wydatki. Kawa na wynos? Po co, zaparz w domu i zabierz ze sobą. Kupowanie codziennej prasy? A po co w takim razie płacisz za Internet? Koszmarne opłaty za paliwo? Pogadaj z kolegą, może zaczniecie na zmianę jeździć do pracy tylko jednym autem. Budżet podsuwa rozwiązania, trzeba tylko umieć z nich korzystać.
5. Pilnuj kosztów
Musisz zrealizować dwa cele. Pierwszy z nich jest stosunkowo prosty. To uwolnienie się od życia od pierwszego do pierwszego. Jak to zrobić? Po prostu zgromadzić na koncie jednokrotność twoich miesięcznych wydatków. Drugi cel jest trudniejszy do osiągnięcia, ale wcale nie jest nierealny. To uzbieranie poduszki bezpieczeństwa, czyli kwoty, która pokryje przynajmniej trzykrotność twoich miesięcznych kosztów życia. Udało się? Super, opanowałaś chaos wydatków domowych.
I żeby tego nie pilnowala kobieta! Powiem szczerze, że czasem ciężko opanować moja żonę jak zobaczy promocje! Patrz tam 70 tu 50 i do każdego po kolei sklepu wchodzi a potem kasy nie ma!
Dlaczego niby kobiety nie potrafią pilnować wydatków? Uwierz mi są kobiety, które są do tego idealne! Nie patrz na każdą przez pryzmat tej jednej. Może źle wybrałeś? Nie uważasz?
Warto sobie zapisywać ja tak robię. Zawsze w notesie mam największe wydatki. Za to moja dziewczyna jest inna ona często wydaje pieniądze jak leci i śmieje się ze mnie, że ja tak liczę każdą złotówkę.